…ale z zaostrzonymi kontrolami na polskiej granicy. 25 kwietnia br. weszło w życie rozporządzenie KE obniżające cło na szereg towarów z Ukrainy. Europejski rynek ma być otwarty dla produktów ukraińskich od 15 maja. Rozporządzenie będzie obowiązywać do końca października br.
Ukraina nie jest zobowiązana do redukcji ceł dla Unii na zasadzie wzajemności. W trakcie obowiązywania preferencji nie będzie mogła jednak wprowadzić nowych ceł, opłat czy restrykcji ilościowych na towary z UE. Szacowane korzyści dla ukraińskiej gospodarki to prawie pół miliarda euro w tym roku.
Zgodnie z decyzją, UE usuwa 94,7 proc. taryf celnych, nakładanych obecnie na towary przemysłowe importowane z Ukrainy oraz redukuje pozostałe taryfy. Unijne preferencje handlowe obejmują też m.in. 83,4 proc. produktów ukraińskiego przetwórstwa spożywczego oraz 82 proc. ukraińskiego eksportu rolnego.
Udział rynku UE w eksporcie Ukrainy stanowi prawie 27%, co w ujęciu pieniężnym daje około 17 mld USD. Jeśli spojrzeć na strukturę towarową dostaw, ponad połowa z nich pochodzi z działów rolnictwa, stali i surowców, każdy z tych sektorów zajmuje po 20% ukraińskiego eksportu. Przemysł chemiczny i rafineryjny zajmuje 4%, budowlany - 2,5%.
Zapłacą za to polscy producenci?
Przypomnijmy, że to z inicjatywy eurodeputowanych Pawła Zalewskiego i Pawła Kowala Parlament Europejski obniżył cła, na co później zgodziły się kolejne unijne instytucje. Bohdan Piętka z portalu myslkonserwatywna, rysuje tę decyzje w czarnych dla polskich producentów i przetwórców barwach. Pisze m.in.: ”Oligarchowie ukraińscy będą mogli zaoszczędzić, natomiast polscy producenci żywności, w sytuacji, gdy polski rynek zaleje tanie zboże z Ukrainy, będą musieli za to zapłacić. Polska nie może przy tym liczyć na jakąkolwiek wzajemność ze strony ukraińskiej. Kijów nie zamierza bowiem znosić embarga na eksport polskiej wieprzowiny i wołowiny, które utrzymuje od siedmiu lat. Zaangażowanie Warszawy w kryzys ukraiński oraz poparcie sankcji UE i USA wobec Rosji w konsekwencji sprowokowało też rosyjskie działania odwetowe, czyli objęcie embargiem eksportu polskiego mięsa na Białoruś i do Rosji. Przez utratę rynków wschodnich polski eksport traci dziennie ok. 10 mln złotych. Za polityczną awanturę wywołaną przez UE i USA nie płacą producenci niemieccy, francuscy, brytyjscy czy amerykańscy, ale wyłącznie producenci polscy. To im wystawiono rachunek za próbę przeciągnięcia Ukrainy na Zachód. Trzeba jasno powiedzieć, że rachunku tego nie wystawił bynajmniej Władimir Putin, ale Donald Tusk, Bronisław Komorowski, Radosław Sikorski i Jarosław Kaczyński, którzy polski interes narodowy utożsamiają z interesami waszyngtońskiego i europejskiego neoliberalizmu i globalizmu”.
Unijne kontyngenty
Może jednak nie będzie tak źle, bo, żeby braciom Ukraińcom nie przewróciło w głowie, UE od razu wprowadziła kontyngenty na import niektórych produktów rolnych, takich, jak zboża, wieprzowina, wołowina i drób, aby nie naruszyć interesów ich producentów na terenie UE. W ramach bezcłowych kontyngentów Ukraina może wyeksportować do UE tylko 950 tys. ton pszenicy zwyczajnej (w tym mąka, kasze i granulki), 250 tys. ton jęczmienia (w tym mąka i granulki) oraz 400 tys. ton kukurydzy (w tym mąka, kasze, mączki, granulki i przetworzone ziarno kukurydzy), 40 tys. ton wieprzowiny, 20 tys. ton mrożonych tuszek drobiowych, 16 tys. ton innego mięsa drobiu, 12 tys. ton wołowiny, 3 tys. ton jaj drobiu w skorupkach - poinformowała 28 kwietnia br. Fundacja Programów Pomocy dla Rolnictwa (FAPA). Poza tym, opłaty celne będą mogły być przywrócone, gdyby napływ towarów importowanych z Ukrainy spowodował poważne trudności dla producentów takich towarów na terenie UE.
Prezes Krajowej Rady Izb Rolniczych, Wiktor Szmulewicz w rozmowie z Polskim Radiem, przyznał, że wolny handel z Ukrainą, obok ograniczeń w eksporcie produktów spożywczych do Rosji, może być problemem dla naszych rolników. Rozmówca Informacyjnej Agencji Radiowej przypomniał, że Polska jest najbliższym zachodnim sąsiadem Ukrainy, stąd też do nas może być skierowany główny strumień ukraińskich towarów. Wiktor Szmulewicz dodał też, że kraj ten, ze względu na konflikt z Rosją, ma problemy z wykorzystaniem swoich portów na Morzu Czarnym. To, w opinii szefa Rady Izb Rolniczych, może spowodować trudną sytuację polskich producentów zbóż, bo do Polski bliżej i łatwiej.
W opinii Wiesława Łopaciuka z Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej, bezcłowe kontyngenty zbóż nie będą jednak miały wpływu na polski handel zbożowy. Jak wyjaśnił, Polska co roku kupuje z Ukrainy niewielkie ilości ziarna, głównie na potrzeby firm z południowo-wschodniej części kraju. Także prezes Związku "Polskie Mięso" Witold Choiński uważa, że bezcłowy kontyngent wieprzowiny, nie jest groźny dla polskich rolników. "Ukraina jest raczej importerem niż eksporterem mięsa" - stwierdził. W 2013 r. Polska sprzedała Ukrainie 19,2 tys. ton wieprzowiny.
W ubiegłym roku Polska wyeksportowała towary rolno-spożywcze za prawie 20 miliardów euro. To o 11,5 procent więcej niż rok wcześniej. Głównym partnerem handlowym są kraje Wspólnoty, do których eksportujemy około 78 procent towarów rolno-spożywczych.
Kontrole na granicy
Na wszelki wypadek minister rolnictwa Marek Sawicki poinformował w poniedziałek podczas spotkania z rolnikami w Barzkowicach (Zachodniopomorskie), że nakazał wzmocnienie kontroli produktów sprowadzanych do Polski z Ukrainy. "Poleciłem w ubiegłym tygodniu inspekcji weterynaryjnej, ochrony roślin i nasiennictwa, by wzmocniły kontrole jakości tych produktów. Nie wyobrażam sobie, że wpuścimy produkt, który jest zanieczyszczony i nie spełnia norm, i za chwilę Niemcy czy Francuzi, do których ktoś przewiezie te produkty, powiedzą: Tego nie chcemy, zabierajcie to z powrotem do Polski" – wyjaśniał minister.
No, to pewnie jesteśmy w przededniu nowej wojny handlowej. Tym razem z Ukraińcami, bo jakości swych produktów w ciągu kilku dni nie poprawią, a będą mieć żal, że ich towar zawracamy z granicy.
Ukraiński komisarz rządowy na rzecz Integracji Europejskiej - Walerij Piatnitski, w rozmowie z ukraińskim portalem segodnya.ua, 28 kwietnia br., też zwraca uwagę producentom, że ich produkty muszą spełniać „pewne wymogi sanitarne, fitosanitarne lub weterynaryjne i tak dalej”. Ponadto ukraińskie wadze będą udzielały licencji eksportowych, ogłaszały przetargi i „kto będzie pierwszy, kto przejdzie wszystkie niezbędne procedury, ten „rozbije bank”. To pewnie troszkę potrwa.
Ukraiński węgiel, nawozy i rudy żelaza „zaleją” UE?
Jednym z najbardziej popularnych produktów, dostarczanych przez Ukrainę do UE, są surowce mineralne - czy raczej rudy żelaza. Według Państwowej Służby Statystyki, rud żelaza i koncentratów, w ubiegłym roku do UE-27 dostarczono do 17 mln ton, a w ekwiwalencie finansowym - 1,6 miliardów dolarów. Dodatkowo ukraińskie firmy dostarczają węgiel kamień (granit, piaskowiec) oraz gliny drewna. Jak jest ostatnio głośno - polski węgiel zalega na hałdach, a kopalnie zarządziły przerwę w fedrowaniu. Jednocześnie Ministerstwo Energetyki i Przemysłu Węglowego Ukrainy, 8 kwietnia br. wprowadziła kontyngenty na import węgla koksowego i węgla kamiennego w wysokości 10,7 mln ton w 2014 roku. Wcześnie nie planowano takich kontyngentów.
Teraz, prawie 98 procent ceł, które płacili ukraińscy producenci na granicach UE za eksport żelaza, stali, i maszyn zostanie zlikwidowanych. Dla ukraińskich hutników i górników decyzja UE jest bardzo na rękę. Kierownik Działu Zarządzania Ryzykiem z firmy ILF Integrites - Jewgienija Tymoszenko, zauważa, że wydobycie krajowe i kompleks metalurgiczny będą korzystać z innowacji celnych. "Ukraina w Europie sprzedaje 43% swego antracytu, 42% żelaza, 39% żelazostopów stali walcowanej." Wzrost konkurencji na głównych rynkach hutniczych miał negatywny wpływ na eksport ukraiński tej brany w latach 2011-2013” - wskazuje ekspert. Według niej, anulowanie ceł pomoże odzyskać rentowność i zgromadzić fundusze na modernizację majątku. Tymoszenko twierdzi również, że zgoda UE daje ukraińskim przemysłowcom przewagę cenową nad podobnymi produktami z Rosji i Chin.
Ale nie wszystko jest takie proste. Na przykład, nadal będą obowiązywać podwyższone cła antydumpingowe na przywóz do UE rur z Ukrainy: Rury bez szwa - z 12,3% do 25,7%, spawane - z 10,7% aż do 44,1%.
Przemysł chemiczny nie pozostał także „bez unijnych prezentów." Jeszcze w połowie 2000 roku, ukraińskie przedsiębiorstwa wielokrotnie próbowały wyprosić na UE anulowanie ceł, ale to się nie udało - nominalna stopa pozostała na poziomie 2,1%. Zniesienie ceł importowych na te produkty może mieć bardzo pozytywny wpływ na wyniki gospodarcze przemysłu chemicznego. Według ukraińskiego Ministerstwa Rozwoju Gospodarczego, będzie on w stanie zaoszczędzić około 26,8 mln euro rocznie. Ale jest mały problem - jest bardzo prawdopodobne, że Ukraina może mieć solidną konkurencję u europejskich producentów azotanu amonu. Ukraińskie przedsiębiorstwa są w stanie wyprodukować około 2 mln ton nawozów, podczas gdy europejskie fabryki - łącznie 10 mln ton. Produkcja azotanu amonu bardzo zależy od cen gazu, który stanowi około 60-70% końcowych kosztów produktu. Jeśli producenci nawozów (w przeważającej części należący do koncernu OstChem aresztowanego w Szwajcarii Firtasza) będą mieć za sprawą UE niższe ceny gazu z Europy, będą w lepszej pozycji, bo producenci z UE oferują nawozy po 350-370 za tonę, a ukraińscy po około 315-320 za tonę, co może poprawić sytuację nierentownych państwowych "chemików" - uważa ukraiński ekspert. W praktyce oznaczać to będzie kłopoty polskiego przemysłu chemicznego.
Jan Wyganowski