Więcej pieniędzy, wydłużenie festiwalu o jeden dzień i namiot, który miałby chronić fanów bluesa przed deszczem. To niektóre z pomysłów jak uczynić atrakcyjniejszym Suwałki Blues Festiwal.
Od trzech lat koszt suwalskiego festiwalu bluesowego waha się w okolicach 1,1 mln zł. Z tego około 700 tysięcy złotych to pieniądze z budżetu miasta. Resztę dokłada Suwalski Ośrodek Kultury z biletów oraz sponsorzy. Ta kwota to wciąż za mało, aby zapewnić imprezie odpowiedni poziom. Według oceny organizatorów potrzeba dwa wazy tyle. Gaża jednej poważnej gwiazdy to bowiem co najmniej 500 tysięcy złotych.
W czasie poniedziałkowej dyskusji o przyszłości SBF pozytywnie oceniono coraz większe zainteresowanie festiwalem. Pojawiły się więc pomysły, aby przedłużyć imprezę o kolejny dzień. Na razie miałoby to dotyczyć niedzielnych śniadań bluesowych. Klubowe koncerty miałyby się odbywać w kolejnych lokalach, bo choć w tegorocznej edycji dołączyły dwa kluby to wciąż jest tłoczno.
Na spotkaniu podsumowano też ankietę, którą przeprowadzono w czasie festiwalu. Zadano w niej m.in. pytanie o to, co powinno się w czasie SBF zmienić. Niemal jedna trzecia rozmówca odpowiedziała, że pogoda.
- Myślimy o ustawieniu potężnego namiotu na ulicy Kościuszki, który miałby chronić fanów bluesa przed ewentualnym deszczem - proponował Czesław Renkiewicz, prezydent Suwałk.
Taki namiot miałby pojawić się już w przyszłym roku. Nie wiadomo jednak, czy nie będzie on przeszkadzał widzom w oglądaniu koncertów.
(mkapu)