Piątkowy wieczór należał do gitar. Najpierw na scenie pojawił się pełen energii Danny Bryant. Potem popis gitarowego kunsztu dał Coco Montoya. Fani bluesa narzekali, że koncerty było tylko słychać. Scenę zasłaniały bowiem dziesiątki parasolek.
- Nigdy nie grałem dla tylu parasoli – żartował Coco Montoya tuż po piątkowym koncercie.
Pogoda tego dnia nie rozpieszczała fanów bluesa. Rzęsisty deszcz padał od rana, a wieczorem ulewa zamieniła się w oberwanie chmury. Mimo to pod sceną nie zabrakło miłośników dobrego gitarowego rzemiosła.
Coco Montoya, leworęczny gitarzysta, swoją karierę rozpoczynał jeszcze w latach osiemdziesiątych. Umiejętności gry na gitarze zdobywał sam, podglądając innych. Przyjął jednak własny styl i oprócz gry lewą ręką znany jest z tego, że gra na odwróconej do góry nogami gitarze.
Kilka godzin wcześniej na dużej festiwalowej scenie pojawił się Danny Bryant z zespołem.
(mkapu)
fot. Marta Orłowska