13.03.2014

Koncerty. Wszystko w rękach nagłaśniaczy

Koncert Kayah w Suwałkach nie tylko pozostawił fanom niezapomniane wrażenia, ale też udowodnił, że sala Suwalskiego Ośrodka Kultury, wbrew opiniom malkontentów, doskonale nadaje się na koncerty. Trzeba jednak mieć na uwadze jej specyfikę.

O tym, że niektóre koncerty w SOK słabo słychać, a konkretnie – nie można zrozumieć wokalu, rozpisywali się zawiedzeni słuchacze na forach internetowych. Na jednej z sesji Urzędu Miasta głos w tej sprawie zabrała także Dorota Jabłońska, radna Prawa i Sprawiedliwości. I rzeczywiście, koncerty Macieja Maleńczuka, Zakopower i zespołu Enej wypadły nie najlepiej. Z kolei występy Tomasza Stańki, Katarzyny Groniec, Michała Urbaniaka, Anity Lipnickiej, czy ostatnio – Kayah, zachwycały akustyką. Dlaczego tak jest? Sprawę wyjaśnia Marek Gałązka, zastępca dyrektora Suwalskiego Ośrodka Kultury.

Okazuje się, że wszystko zależy od zespołów, które występują w SOK.

- Zapraszając wykonawców mamy dwie opcje - dajemy tylko swoje nagłośnienie, głównie, jeśli chodzi o tzw. przody, czyli system wokalny. To takie dwa zwisające „banany”. Czasami dodajemy naszą konsoletę, albo nawet pożyczamy dodatkową na potrzeby danego zespołu i koncert obsługiwany jest wyłącznie przez naszych akustyków. Albo druga możliwość -  koncert obsługuje ekipa zespołu – mówi Gałązka.

- Nasi dźwiękowcy znają salę najlepiej. Wszystkie koncerty przez nich obsługiwane, na przykład koncert Michała Urbaniaka i Miki Urbaniak, Katarzyny Groniec, wypadły świetnie. Przy koncercie Tomasza Stańki z Marcinem Wasilewskim akustycy SOK uczyli się od Macieja Olejniczaka, który montował ten sprzęt i zna wszystkie jego niuanse. Był to bardzo trudny koncert, bo chodziło o to, aby wydobyć wszystkie detale, ukazać wirtuozerię artystów. Wybitnego trębacza i wybitnego pianisty – tłumaczy Galązka.

- Katarzyna Groniec z kolei jest wokalistką o szerokiej skali głosu, o dużej skali ekspresji - od szeptu do mocnych dźwięków. Jej koncert nasz zespół nagłaśniał samodzielnie. Wszystko było doskonale słychać, była świetna selekcja dźwięku – opowiada.

 - Anita Lipnicka i Kayah przywiozły swoich dźwiękowców. Wokalistki mają bardzo profesjonalny zespół, który potrafi doskonale nagłośnić wielki koncert, jak i bardzo kameralny – mówi.

Sala Suwalskiego Ośrodka Kultury nie jest typową salą koncertową, ale salą koncertowo-teatralną. Jest wyposażona w system nagłośnienia Nexo – dostosowany idealnie do sal takich, jak ta. To sprzęt najwyższej światowej klasy. Koszt jego zakupu, to kwota ponad miliona złotych.

- Nie jest to więc kwestia sprzętu, ale akustyków, których Maciej Maleńczuk, Zakopower, Enej, przywieźli ze sobą. Od razu wyszło na jaw, że te zespoły na co dzień nie grają w takich salach. Ich ustawienie dźwięku sprawdza się na koncertach w amfiteatrach, dużych placach, nie w takiej sali. Te zespoły grają dla olbrzymiej grupy ludzi, nawet 5 - 20 tys. na stadionach, placach, wielkich imprezach sylwestrowych czy festiwalach – tłumaczy zastępca dyrektora.

Sala Suwalskiego Ośrodka Kultury liczy 678 miejsc siedzących.

- Mówimy im, że trzeba ściszyć, regulować głośność. Nie chcą nas słuchać. Powstaje ściana dźwięku, przez którą przebija się niewyraźnie głos wokalisty. Kayah przygotowywała się w do koncertu w Suwałkach dwa dni. Cała ekipa dokładnie wszystko sprawdzała, robili próby – tłumaczy jeden z akustyków.

- Niektóre zespoły od razu chcą wejść na scenę, przyjeżdżają na krótko przed występem i niestety, ma to potem swoje odzwierciedlenie w jakości koncertu. A trzeba się po prostu stosować do pewnych reguł – dodaje.

 

 Justyna Brozio

udostępnij na fabebook