W piątkowe południe, z udziałem setek osób, odbyły się uroczystości pogrzebowe Mirosława Szyszko, zmarłego przed tygodniem z powodu COVID-19 suwalskiego przedsiębiorcy.
Mirosław Szyszko był właścicielem Biura Usługowo – Handlowego Mirage, Agencji Ochrony Gnom, prowadził hotele w Suwałkach i Starym Folwarku. Pochodził spod Wiżajn, pierwsze pieniądze zarobił jako muzyk i wokalista zespołu Brutal.
- Jego rodzicom zależało, aby przede wszystkim pomagał na gospodarstwie, a on wolał grać na gitarze - tak podczas Mszy św. w kościele pw. Anieli Salawy wspominał syn zmarłego, Tomasz Szyszko. - Muzyka stała się jego sposobem na życie i zarabianie pieniędzy, które inwestował. Determinacja i talent doprowadziły do celu.
Mirosław Szyszko osierocił także córkę. Jego drugi syn, Sebastian, młody piłkarz suwalskich Wigier zmarł na białaczkę w wieku ledwie 20 lat. Kilka miesięcy temu ojciec nagrał poświeconą Sebastianowi, pełną tęsknoty za nim, piosenkę. Jej odtworzenie podczas nabożeństwa było bardzo wzruszającym momentem uroczystości pogrzebowych.
Mirosław Szyszko wspierał organizacje i przedsięwzięcia kulturalne, sportowe i charytatywne. Działał w samorządzie przedsiębiorców, był wiceprzewodniczącym Izby Przemysłowo-Gospodarczej w Suwałkach, przewodniczącym Rady Gospodarczej przy Prezydencie Suwałk, laureatem Włóczni Jaćwingów, nagrody Prezydenta Suwałk.
- Mirosław Szyszko był człowiekiem czynu, dla którego nie było rzeczy niemożliwych - mówił podczas Mszy św. Czesław Renkiewicz, prezydent Suwałk. - Zawsze miał plan i konsekwentnie go realizował. Miał swoje zdanie i na tyle odwagi, aby je wyartykułować, choć różnie na tym wychodził. Wszystko, co osiągnął zawdzięczał cieżkiej pracy i talentom, które posiadał i pomnażał.
Zarówno wiosną, jak i teraz, podczas drugiej fali pandemii, hotel Mirosława Szyszki w Starym Folwarku pełni funkcję izolatorium, czyli oddziału zewnętrznego suwalskiego szpitala, do którego kierowani są pacjenci, którzy lżej przechodzą COVID-19. Mirosław Szyszko przez kilka tygodni leczony był przy pomocy respiratora w głównym gmachu Szpitala Wojewódzkiego. Jak większość ofiar koronawirusa, do szpitala trafił za późno.
- Gdy czasem pytaliśmy: "Czego Ci życzyć, bo wszystko masz?", mówił: "szczęścia i zdrowia"- opowiadał o ojcu Tomasz Szyszko. - Właśnie tych dwóch rzeczy mu zabrakło.
Mirosław Szyszko zmarł 27 listopada. Miał 60 lat. Został pochowany na cmentarzu parafialnym przy ul. Bakałarzewskiej.